Ani tak słaby jak twierdzą niektórzy, ani tak dobry jak mówią inni. Dla mnie to po prostu przeciętny film. Nie należy się po nim spodziewać żadnych fajerwerków, ale właśnie z takim nastawieniem podjąłem się obejrzenia go.

Fabuła jest dosyć ciekawa. Szczególnie wtedy kiedy ciągle nie wiemy co jest tak naprawdę grane. Oczywiście zaczynamy bawić się w odgadywanie tropów, ale stosunkowo wcześnie dowiadujemy się, kto jest tym głównym czarnym charakterem. Dla mnie nie była to akurat jakaś wielka niespodzianka i nie zrobiła na mnie większego wrażenia.

Trzeba powiedzieć, że nasz morderca ma dość oryginalne sposoby na uśmiercanie swoich ofiar. Ale z drugiej strony, już nawet pod tym względem bardziej podobał mi się podobny klimatem "Dr. Giggles". Postać doktorka z tamtego filmu również bardziej przypadła mi do gustu. Jakoś nawet bardziej zapadła mi w pamięć, a doktorka z "Dotyku Śmierci" już teraz ledwo pamiętam...

Być może odrobinę przeceniam ten film, bo ja po prostu lubię taką tematykę - tanie filmy o skorumpowanych szpitalach i doktorkach prowadzących podejrzane działalności... być może "Dotyk śmierci" jest obiektywnie słabszy niż mi się wydaje. Ale widocznie jak na moje gusta, jest na tyle dobry, że potrafił jakoś przyciągnąć moją uwagę, miał niezły klimat i stosunkowo niezłą końcówkę, choć wszystko to już wcześniej widziałem.

Moja ocena: 5/10.