[SPOILER] Właśnie dzięki takim filmom nie obrzucam obelgami ludzi, którzy chodzą
po ulicy i zbierają śmieci. Nikt z nas nie wie jaką tak naprawdę ten człowiek miał przeszłość, czego dokonał i co się stało, że znalazł się w takiej sytuacji w jakiej jest, dlatego do ludzi, którzy potrafią się naśmiewać i obrzucać obelgami człowieka w taki a nie inny sposób żyjącego polecam ten film - daje do pomyślenia.
Dokładnie, ale to jak z całym społeczeństwem, zawsze sa jakieś stereotypy że jak obdartus to już musi być pijak albo ćpun, nikogo absolutnie nie obchodzi fakt z czym ten czlowiek w swoim życiu miał doczynienia.Z moich osobistych doświadczeń jak i doświadczeń ludzi znajomych, którzy musieli dla przykładu spędzić na dworcu sporą ilość czasu na rozmowach z tego typu osobnikami, mogę smiało powiedzieć że są wśród takowych ludzie bardziej wartościowi niz ci na codzień zapieprzający ulicami w pogoni za lepszej jakości życiem.Fakt jest jeden bez pieniędzy nie da się egzystować w dzisiejszym społeczeństwie a co gorsza człowiek który ma ich mniej jest traktowany jak śmieć przez zarobasów którym wydaje się że są bogami bo mają samochód za 100 tys itp.Zwrócmy jednak uwagę że często życie serwuje nam zwrot o 360 stopni . Potem wśród ludzi na ulicach mamy też tych osiedowych milionerów.którzy jeszcze do niedawna takimi ludźmi gardzili. Życie zatacza krągWięc morał jest prosty, nie oceniaj człowieka po opakowaniu.. .A co do samego filmu to moim skromnym zdaniem jeden z najlepszych polskich filmów ostatniej dekady.Polecam i Pozdrawiam
Film bardzo dobry, mam takie same odczucia jak napisałeś, a posłuchaj sobie utworu Grammatik- śmieci, ja jaram się rapem, a posłuchaj sobie tego utworu, jest tam mowa w bardzo mądry sposób o tym co napisałeś. Tekst tego utworu jest mistrzowski.
Zaraz, zaraz.. Czyli gdyby nie było takich filmów to byś ludzi, którzy chodzą po ulicy i zbierają śmieci, obrzucał obelgami i wyzywał?
Nie bądźmy drobiazgowi co do tego postu, użył jego autor pewnego retorycznego chwytu, całkowicie zrozumiałego i tylko złośliwość kazałaby rozumiec go w ten sposób, który sugerujesz.
Autor napisał ewidentną bzdurę, bo nie za bardzo potrafi posługiwać się takimi zabiegami jak "retoryczne chwyty". Nie wybronisz tego.
Zaraz drugie zdanie usuwa wszelką dwuznaczność, autor znakomicie opisuje racjonalne powody tak zwanej miłości bliźniego, która z punktu widzenia chrzescijańskiego nie musi miec powodów, ale jednak nawet na płaszczyźnie niereligijnej można je znaleźć - trafnie pisze, że nie znamy historii tych ludzi, których chciałoby się potępić.