Jest genialnym aktorem. W Zmierzchu chyba jako jedyny gra bo reszta to totalne drewno, jego
mimika, teksty - on jakoś uratował tą sagę. W Revolution także gra świetnie, zaczęłam ten serial dla
niego i nie żałuję, bo jak można go nie kochać. Jest zabawny, elegancki i co najważniejsze ma wielki
talent.
myślę podobnie. tylko dla niego jakoś przemęczyłam Sagę (i dla Petera Facinelli:) świetnie gra w Revolution i w kilku innych filmach (np.Słaby punkt). jest w dodatku bardzo przystojny, taki w moim typie, elegancki. popieram Twoje zdanie:)
W Zmierzchu aż tak mnie nie urzekł. Dużo lepiej tam zagrał choćby Michael Sheen. Pojawia się krótko, ale kradnie całe show.
Jeśli chodzi o Billy'ego Burke'a zaczęłam go doceniać po Słabym punkcie, gdzie naprawdę świetnie partnerował Hopkinsowi i Goslingowi oraz Piekielnej zemście, w której poza nim nie było kogo oglądać. Cage położył rolę a Amber Heard to zupełna pomyłka. Jednak to dopiero rolą Milesa w Revolution całkowicie mnie zdobył. W tym serialu był po prostu niesamowity. Klęłam ze złości, gdy dowiedziałam się, że trzeciego sezonu nie będzie :(